Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/309

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dopiéro jestem w Paryżu, przepuściłem już dwadzieścia pistolów.
— Ale mój kochany, powiedziałem ci już, że nie potrzebujesz kłopotać się o podobne rzeczy. Czerpaj z mojego worka: mam sześćdziesiąt tysięcy liwrów dochodu, których trudnoby mi było wydać gdybym nie miał intendenta. Bierz przeto, mój kochany, oddasz mi gdy zostaniesz milijonerem.
— A jeżeli przegram proces? — rzekł Roger.
— I cóż ztąd, nie powiesisz się przecie dla tego. Weźmiemy ile ci zostanie pieniędzy, pójdziemy do domu gry, i stawiemy je na kartę. Nie podobna zawsze przegrywać: fortuna będzie musiała pozwolić ci się odwetować.
— Wszystko to jest bardzo niepewne, kochany margrabio, i przyznam ci się, że w nienajlepszych barwach widzę przyszłość.