przyszłością tego ukochanego syna i roztrząsali wszystkie karyjery, jakie były przed nim otwarte. Ojciec radził zawód wojskowy; lecz baronowa robiła uwagę, że musiałby chyba zagrzebać imię d’Anguilhem’ów w ostatnich szeregach wojska, nie mając dostatecznego majątku na zakupienie pułku. Mógłby miéć miejsce wypadek wyjątkowy, że król usunie tę przeszkodę, nadając patent pułkownika i przydając doń sto tysięcy talarów gratyfikacyi; lecz król Ludwik XIV, tyle już podobnych uczynił podarunków, że oświadczył się w niemożności czynienia ich nadal tak często; a nie miał téż żadnego powodu dotrzymania na korzyść kawalera Rogera Tankreda tego mądrego postanowienia. Tak przekonywała baronowa swojego męża, gdy naprowadził rozmowę na ten przedmiot. Co zaś nią istotnie powodowało, to obawa, ażeby ostatni z Anguilhem’ów nie otrzymał, jak bardzo łatwo
Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/28
Wygląd