Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/267

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

złorzeczeń, jakie miotano na faworytę; zbogacił nawet konwersacyją kilku śpiewkami skomponowanemi na ojca Lachaise i dyrektorkę Saint-Cyr’u, przez jakiegoś poetę z okolic Loches. Zresztą, sądził że był bardzo śmiałym, a tymczasem był tylko wesołym.
Lecz obok tego wszystkiego, co podziwiał najwięcéj Roger, to sposób, w jaki ci panowie mieli swoje żaboty i mankietki; doskonałość kroju ich sukien, wreszcie pełen gustu dobór materyi, których barwy tak dobrze zgadzały się z sobą, że ta harmonija przestraszała prawie Rogera; nie przypuszczał aby mógł kiedy dojść do podobnéj doskonałości i z takim wdziękiem nosić suknie, które jednak, wnosząc z kroju, zdawały się więzić wszystkie poruszenia. Pomimo tego naiwnego uwielbienia, z którém Roger nie starał się nawet taić, nie usłyszał jednak ani jednego żartu, któregoby był przedmiotem; taką wdzię-