Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

spotykał, nie śmiał tego uczynić i nie zatrzymywał się już nigdzie, chyba dla wytchnienia Krysztofowi i posilenia się.
Wjechał do Paryża przez Chaillot i ten wjazd do stolicy nie podobnym był w owéj epoce do tego czém jest dzisiaj, tak, że Roger nie był zbyt zachwycony tém co widział; zatrzymał się jednak dla przypatrzenia się pięknemu więzieniu, które wznosiło się obok klasztoru Panien-Swiętéj-Maryi, i który wziął z razu za pałac; potém udał się bulwarem Sayonnerie, i wjechał do Cours-la-Reine. Tam, trzeba wyznać, zadziwienie jego rozpoczęło się. Przed sobą miał Luwr, dom Inwalidów, z świetną kopułą po prawéj stronie; ponieważ zaś był to piękny dzień letni, mnóstwo karet pełnych świetnych panów i najwytworniejszych dam z téj epoki, postępowało aleą z lewéj strony. Wkrótce znalazł się po środku magazynu marmurów, obszernego warsztatu odkrytego,