Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wieczór był jeszcze smutniejszy niż dzień cały, i wszyscy udali się wcześnie na spoczynek. Roger, jak wszyscy, odmówił modlitwy przed wielkim obrazem przedstawiającym Chrystusa na Kalwaryi, który podczas swojéj ostatniéj bytności, przejęty już uczuciami religijnemi, kazał przenieść z dawnéj kaplicy zamkowéj, obecnie obróconéj na lamus, do swojego sypialnego pokoju. Następnie odprawiwszy modły, położył się w łóżku, i wpadł wkrótce w ten rodzaj pół-senności, który nie jest ani czuwaniem, ani téż snem.
Gasząc światło, Roger zauważał okoliczność będącą zapewnie skutkiem przypadku, lecz którą w swojém pobożném zachwyceniu przypisał szczególnéj łasce, jaką niebo zlewało na niego: promień światła księżycowego dobywając się przez okienko wykrojone w wierzchniéj części okiennicy, oświecił święty obraz zawieszony naprzeciwko jego łóżka; gdy z oczy-