Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sam naprowadzał Rogera na drogę, którą dobrowolnie obrał. Baron rzeczywiście nie mógł więcéj żądać.
Cztéry dni upłynęło w tym stanie rzeczy; nareszcie, piątego wieczorem, przybył list od baronowéj, która uwiadomiona o wszystkiém przez męża, prosiła kawalera, aby nim poweźmie ostateczne postanowienie, przybył przepędzić dwa tygodnie w Anguilhem, przyrzekając mu, że jeżeli po upływie tego czasu, będzie trwał jeszcze w swoim zamiarze, pozostawi mu wszelką wolność. Żądanie to było tak rozsądne, że Roger zgodził się na nie natychmiast.
Nazajutrz, otrzymawszy błogosławieństwo ojca rektora, przyszły Jezuita wyjechał do Anguilhem, w towarzystwie ojca i ks. Dubuquoi, którzy przeklinali w głębi serca dzień fatalny, w którym panna de Beuzerie pojawiła się w Anguilhem.
Baronowa użyła także wszelkich środ-