Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Rogerowi mrucząc jakieś słowa, których ten nie zrozumiał. Dostawszy się na wolność, piérwszém poruszeniem Rogera było biedz prosto przed siebie. Lecz w dziesięć minut zatrzymał się nagle: o mało nie wpadł w Loarę.
Zaczął przeto rozważać; wiedział, że Chinon odległe jest prawie na dwadzieścia pięć mil (lieues) od Amboise, i że chcąc się zbliżyć do tego miasta, powinien był trzymać się kierunku rzeki. Lecz miał przed sobą dwie drogi po lewym i po prawym brzegu. Roger postanowił udać się prawym brzegiem; ta droga wprawdzie dalszą była o trzy lub cztéry mile, lecz idąc nią bezpieczniejszym był od pogoni. Ruszył przeto naprzód i idąc przez całą noc znajdował się o szóstéj rano w Rouvray. Ten, widział się zmuszonym odpocząć; zrobił pieszo ośm mil bez wytchnienia. Wszedł przeto do oberży, rzucił się na łóżko i kazał się obudzić o dziesiątéj,