Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

korzystać, gdy dobra ksieni sama mu jéj dostarczyła.
Łatwo się dorozumiéć, że rozmowa Rogera z ciotką, była ciągłą zamianą zapytań z jednéj, a odpowiedzi z drugiéj strony. Z początku zapytania miały za przedmiot barona i baronową, potém ich dzierżawców; daléj była mowa o najbliższych sąsiadach, to jest o Senectère’ach; od Senectère’ów przeszli do Chemille’ów, nareszcie i do wice-hrabiów de Beuzerie.
— Ah! mój Boże! — zawołał Roger usłyszawszy to nazwisko; — szczęście żeś mi przypomniała, kochana ciotko, jedno polecenie, o którém zupełnie zapomniałem. Na trzy lub cztéry dni przed moim wyjazdem do Chinon, spotkałem na polowaniu pani de Beuzerie, który wiedząc o mojéj podróży, prosił mnie, abym zabrał list do jego córki. Lecz teraz, na honor, nie wiém sam com zrobił z tym listem, który przysłano mi w wiliją mojego odjazdu.