Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

muzyki kościelnéj, najpiękniejszéj ze wszystkich. Znalazł w sobie struny religijne, o których sam nie wiedział, a które drgały w głębi jego serca, poruszone zarazem przez podwójne dotkniecie miłości i pobożności.
Msza oddawna się skończyła, a Roger klęczał jeszcze przed kratą chóru. Przez cały czas trwania nabożeństwa, poczciwa ksieni miała oczy zwrócone na niego, i zbudowana była głębokiém zachwyceniem, jakie za każdą razą, gdy wznawiały się śpiewy, malowało się na twarzy jéj siostrzeńca. Przeto czekała nań przy wyjściu, aby mu powinszować zmiany jaka w nim zaszła, i któréjby nie uwierzyła, gdyby nie przekonała się sama na własne oczy. Nie zdziwiła się tedy bynajmniéj, gdy Roger prosił o dozwolenie udania się do jéj pokoju, aby mógł przyjść do siebie po wzruszeniu jakiego doświadczył. Nie tylko zacna przełożona pozwoliła mu swojego