Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Stuartowie.djvu/416

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Mój ojcze, rzecze królowa zsiadając z konia, przynoszę ci nieszczęście.
— Witam je z roskoszą, odpowiedział: kapłan, skoro przybywa do mnie, razem z powinnością.
Marja zaledwie iść mogła. Lord Herris, który ją dopędził uciekającą, podał jéj rękę i zaprowadził do izby.
Tu Marja przejrzała całą okropność swojego położenia; wojsko jej zniszczone, obrońcy jéj wyginęli albo rozproszeni, i gdzie tylko poniosła kroki, wszędzie ślady krwi.
Teraz tylko jéj dwie pozostały drogi. Albo udać się do Francji, gdzie była pewną dobrego przyjęcia, lecz zkąd nie łatwo było uważać na poruszenia w Szkocji, z których korzystać mogła; albo przejść do Anglji, gdzie wątpliwa przyjaźń Elżbiety, tchnęła w niéj jakąś obawę, lecz zkąd sama uważać mogła wszystkie wypadki, tak jak gdyby jeszcze w Szkocji była.