Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Stuartowie.djvu/412

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jąc nagle i odzyskując wszystkie swoje siły.
Lecz Jerzy nic nie odpowiedziawszy, wskazał konia biegnącego galopem, który powracał bez jeźdźca, i chwytając powietrze swojemi pałającemi nozdrzami, pędził ku nim.
Królowa poznała go i widząc że cały krwią okryty, ciężkie wydała westchnienie.
— Biedne dziecię! rzekł Douglas, pierwsza jego bitwa była dla niego ostatnią lecz skon jego godzien zazdrości, bo umiera za Marję Stuart.
— Sir Jerzy, zawołał jeden z żołnierzy, Sir Jerzy, patrzaj!
Jerzy rzucił okiem na pole bitwy. Żołnierze przed chwilą stojący na wzgórzu, zeszli na dół, zapewne dla rozstrzygnienia wygranéj; bo ze wszech stron, po za rozchodzącym się tłumem dymu, widać by-