Strona:PL Dumas - Stuartowie.djvu/310

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

uwolniono się... przebacz pani że wymówię te wyrazy, które w tobie obudzą świeże jeszcze rany, czyliż to drogą, prawa uwolniono się od Darnleya, Rizziego i trzech twoich własnych przodków, którzy polegli z rąk morderców? Pomyśl pani o tém, że tu jesteś sama, bez stróży, bez przyjaciół i z jedną tylko, równie słabą jak ty sama, kobietą. Nikt nie usłyszy twego wołania, nikt ci nie przyjdzie na pomoc; znikniesz w nocy ciemnéj i burzliwéj, oto wszystko, któż się dopomni za ciebie? Któż się zapyta o znikłą królowę? twój syn, dziecko w kolebce, które nie wie jeszcze czy ma matkę? Elżbieta, twoja współzawodniczka? Elżbieta twoja nieprzyjaciółka? Boże! czyliż ona nie pragnie śmierci kobiety, która jéj wyrównywa w potędze, a przewyższa pięknością? Nie lękasz się pani śmierci, wiem o tém, bom cię widział na polu bitwy, to wiem że krew Stuartów w twych żyłach