wéj, i dla tego chcąc dosać się do Edymburga, ona i jéj towarzyszący, wsiedli na nędzne konie, nie które nawet były bez siodeł, i miały uzdeczki i strzemiona z postronków. Marja nie mogła się wstrzymać od porównania ich z wspaniałemi rumakami Francji, które przywykła widzieć harcujące na łowach i turniejach; kilka łez żalu zrosiło jej oblicze, porównywając kraj opuszczony z krajem do którego przybyła. W krotce potem usiłując się uśmiechać mimo łez, rzekła, że ponieważ raj na piekło zmieniła, powinna być cierpliwą.
Tego samego wieczora jeszcze musiała zastosować to zdanie; bo nowi jéj poddani pragnąc okazać radość z jéj przybycia, zebrali się pod oknami opactwa Holyrood, gdzie zamieszkała, i tam, jak Brantőme powiada, pięćset albo sześćset osób dało jéj serenadę na nędznych skrzypcach i małych
Strona:PL Dumas - Stuartowie.djvu/182
Wygląd
Ta strona została przepisana.