Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/363

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Chcesz że synowi twemu zostawić podwójne prawo pogardzania matką i przeklinania ojca? Wiesz dobrze jak litość i pobłażanie dla rodziców nie łatwo przychodzą dzieciom, skazanym na cierpienie za ich winy. A wreszcie, to dziecko twoje, alboż ty je znasz przynajmniej, że śmiesz mu przypisywać tak małe znaczenie? Dlaczegóż nie jesteś już przy nim? Dziecię rośnie, serce się w nim budzi, pojęcie rozwija! Czemuż innym ustępujesz rozkoszy pierwszych jego szczebiotów i pierwszych uśmiechów? Czemu ono nie ciebie ale nas raduje? Dlaczego nie uciekniesz się naprzód do tego naturalnego, a tak ożywczego balsamu? Czemu ty, co zdaniem własnym podlegasz zgubnym wpływom niewiadomego ojca, zawczasu nie opancerzasz twego syna od wpływów matczynych, wiadomych ci aż nadto dobrze?.
Cierpisz! wielka nowina! Czyż ci się zdaje, że cierpisz pierwszy? Czyż cała ludzkość nie jest samem cierpieniem? Zdradzają cię, oszukują! dziw nad dziwy! Postradałeś talent! postradałeś miłość! Aleś je miał, te dwa promienne skrzydła archanioła, co człowieka w kraj zachwytów przenoszą!. Iluż tobie podobnych pełzało tymczasem po ziemi, spoglądając na ciebie z podziwem i zazdrością! Czyż się zabijali dla tego, nie mogąc tobie dorównać? Jeżeli postradałeś miłość żony, zyskaj przywiązanie dziecka, zdobądź je, stań się godnym jego. Jeżeli nie masz talentu, miej pracę. Jeżeli już nie możesz stworzyć arcydzieła, rób co możesz. Jeśli nie jesteś już artystą, bądź wyrobnikiem. Przestałeś być twórcą,