Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sukniach białych, nie ujętych w pasie, z których jedynie twarz, jej nogi i ręce przeglądały, rzekłbyś że to posąg Perugina czy statua Donatella. To przybieranie zewnętrznych pozorów skromności, mylących podejrzenia wzbudzone niedyskrecyą sztuki; niemożliwość sprawdzenia istotnego podobieństwa, w jakiej się znajdowali ciekawi, sprawiły niewymowną uciechę tej dziwnej naturze, goniącej już wtedy za niezwykłościami.
A że to dla mnie, dla mnie jednego pragnęła być kochaną i wielbioną, i ja więc przyjmowałem na siebie wspólnictwo w tej niepospolitej rozwiązłości. Otóż, w jaki zamęt kobieta występna z natury wprawić może, niewinnie, drażliwe uczucia mężczyzny, gdy go opanuje! Mówię niewinnie, boć i występek ma swoją bezwiedność niewinną. Są istoty zrodzone do złego, istoty, które instynkt potrzebę występku, na świat z sobą niosą, i które pełnią go bez rozmysłu, i bez samowiedzy. Wąż śmierć zadaje, szalej szał przynosi. I stworzenie i kwiat czyliż wiedzą co czynią? Nie. Przyroda tak postanowiła; zadaniem ich niweczyć, więc niweczą. — Dlaczego? Bóg wie. Są dusze tak samo obdarowane fatalnym tym przywilejem. Iza należała do ich liczby; nie widziała jeszcze sama w owym czasie, to jest w pierwszym roku naszego pożycia, jak daleko zaprowadzi ją rozrost tych strasznych skłonności w związku.
Tym czasem, czułem się szczęśliwym, to pew-