Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wyznam ci wszakże, panie adwokacie, — kiedy ci już przyszło zostać spowiednikiem moim, — że pierwsze moje wrażenie, skoro mi już było wolno obnażyć z osłon tę boską istotę, mieściło więcej uwielbienia połączonego z szacunkiem, aniżeli żądzy. Taki jest przywilej najwyższej piękności, Podnosi ona umysł, uszlachetnia dusze, wprzód nim na zmysły podziała. Prud’hon w cudnym swym obrazie Adonisa i Wenery, pierwsze te wrażenia wyraził z delikatnością prawdziwego poety i prawdziwego kochanka. Najpiękniejsza z bogiń Olimpu, bezwarunkowo naga i bezwarunkowo kobieta, oddaje się pocałunkom i pieszczotom najpiękniejszego z śmiertelnych. Ten wpatruje się w nią pełen zachwytu, nie śmie wszelako ani ustami, ani końcem choćby palców dotknąć anielskiego ciała, którego sam oddech zda się skazić musi. Naturalnego tego wzruszenia, które odczuwałem z artystą, doświadczyłem z Adonisem. Jednakże, stopniowo, tak dla syna Cinyry jak dla mnie, przyszła kolej na bardziej ludzkie uczucie; długo wszakże jeszcze w samem nawet posiadaniu, pozostałem skromnym i byłbym nim do dziś niewątpliwie, gdybym słuchał własnych skłonności jedynie. Nieszczęściem, poważna i powściągliwa do zbytku przy obcych, Iza wobec mnie była bez żadnego wstydu, Dumna swą pięknością, co chwila, pod pierwszym lepszym pozorem stawiła mi ją przed oczy, i scena z kąpielą ysiączną jest l edwie cząstką tego łańcucha zmysowych obrazów, któremi lubiła mię wabić.