Strona:PL Dumas - Paulina.pdf/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ły i mówił, iż ma zamiar na przyszłą zimę odnowić i upiększyć nasz pałac w Paryżu; na wiosnę zaś pragnąłby wyjechać z nami do Włoch, a może nawet kupić w Wenecji jeden ze starych marmurowych pałaców i tam przepędzić karnawał.
Henryk nie był wesoły, zdawał się być zamyślonym i niespokojnym przy najmniejszym szeleście. Te wszystkie małe szczegóły, na które wówczas nie zwracałam uwagi, później dopiero przedstawiły się mojej wyobraźni z ich wszystkiemi przyczynami, dotąd dla mnie tajemniczemi.
Odchodząc, pozostawiliśmy Henryka w salonie, gdzie, jak nam mówił, miał pisać pilny list. Przyniesiono mu pióro i atrament i zasiadł przy kominku.
Nazajutrz rano, kiedy siedzieliśmy przy śniadaniu, usłyszeliśmy dzwonek szczególniejszego dźwięku.
— Maks! — zawołali jednocześnie Horacy i Henryk; rzeczywiście na podwórzu ukazał się Maks na spienionym rumaku.
— Ach!... otóż jesteś! — zawołał, śmiejąc się, Horacy — cieszę się, że cię widzę; ale na drugi raz oszczędzaj trochę moich koni; patrzno, w jakim stanie jest biedny mój Pluton.
— Lękałem się przybyć zapóźno — odpowiedział Maks, a potem, przerywając rozmowę, zwrócił się ku mnie. Niech mi pani przebaczy — zawołał — iż tak w butach i ostrogach staję w jej obecności, ale lękałem się, aby Horacy nie zapomniał, że na dziś mamy umówione polowanie z anglikami.
Ostatni wyraz wymówił dobitniej.
— Właśnie doniesiono mi, iż przybyli wczoraj wieczór statkiem parowym. Musimy się więc pospieszyć, ażeby dotrzymać im słowa.
— Bardzo dobrze — odpowiedział Horacy — będziemy gotowi.
— Jednakże — mówił dalej Maks, zwracając się ku mnie — nie wiem, czy będziemy mogli dotrzymać naszej obietnicy; to polowanie byłoby bardzo nużące dla pani.
— O! bądź pan spokojny — odparłam z pośpiechem — nie przybyłam tutaj z zamiarem przerywania waszych przyjemności; jedźcie, a w czasie waszej nieobecności, będę pilnować fortecy.
— A widzisz — dodał Horacy — Paulina jest prawdzi-