Strona:PL Dumas - Pamiętniki D’Antony T1-2.djvu/300

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wówczas miałbym takiż głos, giesta, postaci. Oh! ztamtąd krok tylko jeden do szaleństwa. Przestraszony wyskoczyłem szybko z sali, ścigany aż do drzwi bramnych krzykiem podobnym do ryku zwierząt wychodzącego z jaskini.
W przysionku zatrzymałem się na chwilę. Nie mógłem odważyć się z tak pomieszanym umysłem wyjść na ulicę; możebym nie trafił do domu, może nie postrzegłszy nasunąłbym się pod koła jakiego pojazdu. Byłem jak człowiek pijany, który zaczyna powoli przychodzić do siebie, czując w swéj mozgownicy wolą, ale nie moc jeszcze.
Wtém jakiś pojazd zatrzymał się przed bramą; kobiéta wyskoczyła z karety, weszła pod kolumny, spoglądając w jednę i drugą stronę, jak gdyby błądziła: — miała na sobie czarne domino i maskę axamitną. Zbliżyła się do drzwi.
— Bilet pani? rzekł kontroler.