Strona:PL Dumas - Pamiętniki D’Antony T1-2.djvu/279

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Dobrze idzie, rzekł Danton napół się podnosząc.
Talma zaczął:
Tak, niech Cezar będzie wielkim, ale Rzym wolny.
Danton podjął się zupełnie, patrząc w koło siebie wzrokiem generała armii, który chce się zapewnić, czy wszystko jest na swojém miejscu, jego oczy zatrzymały się nad jedną lożą: krata się podniosła, Danton zobaczył w niéj Robespiera. Dwaj nieprzyjaciele wlepili na się wzrok sokoli; w oczach Robespiera malował się ironiczny tryumf, zuchwałość i bezpieczeństwo. Po raz piérwszy Danton uczuł pot zimny; zapomniał na chwilę o swojéj truppie: wiérsze przeszły bez żadnych oklasków, zwyciężony nareszcie usiadł na swojem miejscu; — krata opadła i wszystko się skończyło. Gilotynerowie przemogli Septembriserów, 93 rok, przeważał 92.
Marso, którego umysł nie tragediją ale zupełnie czém inném był zajęty, może