Strona:PL Dumas - Pamiętniki D’Antony T1-2.djvu/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

więc prawdę, że miłość jest wielkim egoistą.
Wśród tego obrzędu, oznajmiono, że jakiś nieznajomy, który jak powiadał, miał bardzo ważny interes do generała Marso był wprowadzonym na salę. Gdy ten wchodził, Marso mając zwieszoną głowę ku Blance, którą trzymał pod rękę nie postrzegł go z początku; wtém ręka Blanki zadrżała, podniósł głowę: — Blanka i Marso ujrzeli przed sobą Delmara.
Reprezentant zbliżał się ku nim powoli, z wzrokiem wlepionym na Blankę, z uśmiechem na ustach; zimny pot przejął Marso, gdy widział go zbliżającego się jak don Juan statuę komandora.
— Masz sobie jak uważam, braciszka obywatelu?
Blanka zająknęła, i tylko co już nie padła w ramiona Marso. Delmar mówił daléj:
Jeżeli mię pamięć i twoje podobieństwo nie mylą, zdaje mi się, żeśmy razem śnia-