Strona:PL Dumas - Pamiętniki D’Antony T1-2.djvu/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— To dobrze, a gdzie się mają zebrać te marudery?
— W lesie, ztąd o półtory mili; spojrzyj na mappę: oto tam.
— Tak; ale na mappie nie widać ani wąwozów, ani gór, ani pasiek; wśród tysiąca dróg nie znajdziemy prawdziwéj, tam, gdzie we dnie nawet za ledwo można widzieć jeden drugiego... przeklęta kraina!.... i ze swoim klimatem tak zimnym.
— Spojrzyj, rzekł Marso uderzając nogą we drzwi, i wskazując wioskę w płomieniach, wyjdź, to się ogrzejesz... — He! cóż tam obywatele? rzekł do gruppy żołnierzy, którzy szukając żywności, znaleźli w szocie przytykającéj do chatki zajmowanéj przez generałów, Wandejskiego chłopa, — był niezmiernie pijany, i dla tego zapewne nie wyszedł razem z mieszkańcami wioski.
Proszę sobie wyobrazić prostego zagro-