Strona:PL Dumas - Pamiętniki D’Antony T1-2.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nad tym to przepaścistym brzegiem zatrzyma!ł się dowodzca; bandyci stanęli w pól kole przed tym człowiekiem, którego geniusz po tyle razy ocalił im życie, i który zapewne teraz wynajdzie jakikolwiek środek. I w rzeczy samej Żakomo zdawał się być zupełnie spokojnym; rozwinął swą linę, przywiązał jeden koniec do kija, a drugi okręcił koło ręki jednego z bandytów i kazał mu trzymać mocno, po czém kręcąc swój kończaty kij jak lancę nad głową, rzucił na drugą stronę.
Bandyci przyzwyczajeni widzieć w nocy jak przy świetle dziennén, patrzali z największą ciekawością na lot dzirvta: ten padł na drugiéj stronie, pomiędzy dwa dęby zrosłe i wbił się w ziemię. Wówczas Żakomo odwiązał drugi koniec liny od ręki bandyty; wstrząsnął ją, wyrwał żelazny koniec z ziemi, i zaczął ostrożnie doprowadzać, ażeby dziryt stanął, pomiędzy dęby: udało się mu, dziryt zatrzymał się