Strona:PL Dumas - Neron.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

okrutny: zresztą Aktea patrzała nań tak błagalnie.
— Powstań Libikusie — rzekł do niewolnika — ten raz ci przebaczam; ale nadal czuwaj lepiej nad Febe. Tyś się stał przyczyną, że ta piękna Nimfa doznała śmiertelnej trwogi. Oddaj, moja Arjadno, tygrysicę stróżowi. Ja parę tych wspaniałych zwierząt zaprzęgę do wozu z kości słoniowej i złota, i każę cię wozić wśród ludu, który cię będzie czcił, jak boginię... Dosyć, Febe, dosyć. Idź sobie...
Ale tygrysica nie chciała odejść: stanęła przed Lucjuszem, wspięła się i opierając dwie przednie łapy na jego ramionach, lizała go swym ostrym językiem, mrucząc pieszczotliwie.
— Dobrze, dobrze — rzekł Lucjusz zcicha — tyś szlachetne zwierzę, i jak tylko wrócimy do Rzymu, dam ci do pożarcia piękną chrześcijankę z dwojgiem jej dzieci. Idź, Febe, idź!
Tygrysica była posłuszną jak gdyby pojmowała tę krwawą obietnicę i udała się za Libikusem; ale szła z wyraźną niechęcią i zwracała nieustannie głowę ku swemu panu; gdy ten jednak zniknął za bramą miasta z bladą i drżącą Akteą, pospieszyła bez oporu do klatki złoconej, którą zamieszkiwała na okręcie.
Lucjusz znalazł niewolnika kubikularnego w przysionku swego gospodarza: czekał on na niego, aby mu wskazać sypialnię. Młody Rzymianin ścisnął rękę Aktei i udał się za niewolnikiem, który niósł przed nim lampę. Co do pięknej Koryntjanki, ta według zwyczaju, poszła ucałować czoło ojca, który widząc ją tak bladą i wzruszoną, spytał co tego było przyczyną.
Opowiedziała mu Aktea, jak przeraziła ją Fe-