Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Neron.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Pójdźmy aż do Betleem, a oglądajmy to Słowo, które stało się Ciałem i które nam Pan oznajmił.
I przyszli kwapiąc się, i znaleźli Marję, Józefa i Niemowlątko, leżące w żłobie.
Albowiem Pan Niebios pojrzał na ziemię i zobaczył, że czas odnowienia świata już nadszedł. Świat bowiem cały, świat taki przynajmniej, jaki znali poganie, jednej ulegał władzy. Tyr i Sydon runęły na słowa proroka; Kartago zaległa gruzami piaszczyste doliny swych pustyń; Grecja podbita; Gallia zwyciężona; Aleksandrja zamieniona w kupę popiołów. Jeden człowiek stu rozkazywał prowincjom, przez usta swoich prokonsulów, świat cały bodło ostrze miecza, którego rękojeść była w Rzymie.
Mimo jednak tej pozornej potęgi, chwiał się i trzaskał na swej glinianej podstawie pogański budynek: znużenie jakieś powszechne świadczyło, że świat stary nosi w sercu chorobę, że przesilenie nadchodzi, że rychło zajaśnieją rzeczy nieznane i nowe. Albowiem nie było sprawiedliwości, przemagała potęga; nie było ludzi, przemagali niewolnicy; nie było religji, była mnogość bogów. Owoż, jakem ci już powiedział, poprzedził mię Człowiek z Jeruzalem, który mawiał do możnych: — Nie czyńcie nic nad to, co wam rozkazano. — Do bogaczów mówił: — Kto ma dwie szaty, niech jedną odda temu, który niema żadnej. — Do panów: — Dobra ziemskie są dla silnych, ale niebieskie dla słabych. — A do wszystkich: — Bogowie, których czcicie, są fałszywemi bogami, a jeden jest tylko Bóg wszechmocny, który stworzył świat. Ten Bóg jest moim Ojcem, albowiem jam jest Mesjasz, którego wam pisma zapowiedziały.
14