Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/651

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jest i moim nieprzyjacielem, bo i ja liczyłam na poparcie opinji publicznej, no i czegóż doznałam?
Joanna zaczęła już czynić przygotowania wstępne do podróży, rachując w myśli, co ją to będzie kosztowało. Zastanawiała się nad tem, gdzie umieści swoje brylanty przed wyjazdem do Londynu. Wspomnienie tylko Réteau de Villette‘a mąciło jej spokój.
— Biedny chłopiec! — wyrzekła ze złośliwym uśmiechem — on zapłaci za wszystkich. Dzieje się już tak w świecie, że dla zmazania winy czyjejś, ludzie muszą znaleźć kozła ofiarnego, na którego całą winę można zwalić.
I tą szumną tyradą pogrzebała w pamięci wspólnika swego Réteau, postanowiwszy się uprzednio dowiedzieć o miejscu jego zesłania, aby przypadkiem los nie zgotował jej niespodzianki, nie zmusił jej do spotkania się z nim.
Nie chciała mu swojem szczęściem przypominać fatalnej jego doli. I czyż można było obwiniać ją o brak serca?
Joanna, mając już dobrą minę, żegnała się z rodziną Herberta, która w obcowaniu z nią straciła serdeczność 1 okazywaniem jej tego wcale się nie krępowała.
Joanna składała to na karb wyroku i nawet zapytała ich, czem ma sobie objaśnić oziębienie wzajemnych stosunków. Odpowiedziano jej na to, że widok osób skazanych oddziaływa zawsze na nich w sposób przygnębiający.
Zdziwiło ją mocno, że przy pożegnaniu Herbert kilkakrotnie zastrzegł sobie zupełne zachowanie tajemnicy co do jej przebywania w ich prywatnem mieszkaniu.
— Pani — wyrzekł — ponieważ istnieje u nas rozporządzenie, na mocy którego nie dozwolone jest osobom, już osądzonym, znajdować się w mieszkaniu...
— Ależ dobrze, nie mam nic przeciwko temu, jestem do usług jańskich. Nie chciałabym pana narazić na możliwe nieprzyjemności, byłobv to złem odwdzięczeniem się za przysługi, których kilkakrotnie doznałam. Chciałabym powrócić do mego pokoju.
Obejrzała się, aby zobaczyć, jakie wrażenie wywarły jej słowa.
Pani de Herbert udawała, że patrzy w inną stronę, aby nie okazać po sobie, co myśli.
Mąż z zakłopotaniem obracał czapkę w ręku, wreszcie wyrzekł: A zatem idzie pani do siebie?
— Nie wiem tylko, gdzie przyczytają mi wyrok.