Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/592

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

hrabiny w Bar-sur-Aube, gdy ta dostatecznie już przygotowana była do walki.
Wysłano umyślnego, który miał ją gwałtem do Wersalu sprowadzić; od niego dowiedziała się o zaaresztowaniu kardynała de Rohan. Kogokolwiek innego znębiłyby do szczętu takie kroki zaczepne, lecz Joanna wszystko stawiała na kartę. Dowiedziawszy się o uwięzieniu kardynała i o hałasie, jakiego narobiła Marja Antonina, rozważała wszystko jak najspokojniej.
Pewnego dnia zjawił się jakiś człowiek, niby wysłaniec królewski, niby urzędnik policyjny, z oznajmieniem, że polecono mu zawieźć hrabinę do Wersalu.
Widocznie chciał ją zaprowadzić do króla, lecz Joanna, której zręczność i spryt nie są nam obce, rzekła:
— Panie, wszak pan kocha królowę?
— Czy wątpisz o tem, hrabino — odparł.
— Dobrze więc; w imię prawej tej miłości, w imię szacunku, jaki pan żywisz dla królowej, zaklinam cię, panie, abyś mnie najpierw do niej zaprowadził.
Oficer chciał coś powiedzieć, lecz Joanna podchwyciła:
— Przekonana jestem, że pan lepiej wie ode mnie, o co właściwie idzie, dlatego też rozumiesz, że potajemne widzenie się z królową jest nieodzownie potrzebne.
Wysłaniec, przejęty potwarzami, jakie od pewnego czasu obiegały Wersal, sądził rzeczywiście, że przysłuży się królowej, przyprowadzając do niej panią de la Motte.
Królowa uzbroiła się w dumę, w oznaki godności majestatu, ażeby spotkać się ze złym duchem, na którym jeszcze nie poznała się, lecz którego podejrzewała już okropny wpływ na jej sprawy osobiste.
Królowa umieściła przy sobie dwie damy dworu, mające być świadkami widzenia się z hrabiną. Jedna z nich miała oczy spuszczone, usta zaciśnięte, wygląd poważny i uroczysty; druga zdawała się wiele mieć w sercu tajemnic, mnóstwo w głowie myśli, a za ostatnią deskę ratunku uważać rozpacz.
Gdy pani de la Motte ujrzała te dwie damy, pomyślała:
— O, tych świadków, zaraz się odprawi.
— A! jesteś pani nareszcie — zawołała królowa przecież cię znaleziono.
— Ukrywałaś się, pani — rzekła królowa.
— Ja miałam się ukrywać, Najjaśniejsaz Pani? Ależ