Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/584

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Zachowaj tajemnicę przechadzek nocnych w towarzystwie dwóch uroczych przyjaciółek.
— Ja odbywałem przechadzki? — szepnął, blednąc Filip \.
— Zachowaj tajemnicę całusów, powstałych jak miód z kwiatów i rosy.
— Panie! — zawołał Filip, przejęty szaloną zazdrością — czyż nie zamilczysz pan?
— Dobrze, wiedziałem o wszystkiem, coś uczynił, lecz nic nie mówiłem. Czyż wątpiłeś, że wiedziałem? I to powinno cię było natchnąć zaufaniem. Twoje dobre z królową stosunki, twoje zabiegi, uwieńczone pomyślnym skutkiem, twoje wycieczki do łazienek, to wszystko, mój Boże, zapewnia nam szczęście i majątek. Filipie, nie obawiaj się ojca, wyznaj mu wszystko!
— Panie! — zawołała Filip, twarz ukrywając w dłoniach — słowa te przejmują mnie boleścią! Ojciec myślał, że wszystko, co niechętni przypisywali panu de Rohan, dobrze zaś powiadomieni panu de Charny, stosuje się do Filipa i coraz wyżej pcha go po stopniach drabiny protekcyjnej. Dzięki zadowoleniu temu przybyło panu baronowi de Taverney w ciągu kilku tygodni sporo funtów tłuszczu...
Filip, widząc nowe zawikłania, w rozpaczy był, że uległ nawet ten, który razem z nim honoru powinien był bronić.
— W chwili, kiedy zrozpaczony Filip wzrokiem przeszywającym patrzył na ojca, turkot kół, szmery i chodzenie zwróciły uwagę Filipa. Naraz odezwał się głos Champagne‘a:
— Nasza panienka, nasza panienka!
— Jaka panienka? — zapytał Tverney.
Moj siostra — odparł Filip; poznał Andreę, wysiadającą z powozu przy świetle pochodni.
— Twoja siostra? — powtórzył staruszek — Andrea? czyż to możliwe?
Wtem zjawił się Champagne z oznajmieniem, że panna Andrea de Taverney czeka na brata w salonie.
— Chodźmy — rzekł baron.
— Wszak ze mną chce mówić Andrea — odparł Filip, kłaniając się ojcu — pozwól więc, panie, że pójdę.
W tejże chwili zajechał powóz.