Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/576

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jaką nadzieję, Najjaśniejsza Pani?...
— Nie mówmy o niej, kiedy tak jesteś stanowczą, jak mi się wydajesz... Był to dla mnie cień radości, lecz, niestety, znikł!... Dla mnie przecież wszystko tylko cieniem jest... Nie myślmy więc już o tem.
— Ależ, Najjaśniejsza Pani, zechciej mi wytłumaczyc.
— Na nic się zda... Uciekłaś od świata, nieprawdaż?...
— Tak jest, Najjaśniejsza Pani.
— Chętnie uciekłaś?...
— O! nad wyraź chętnie!...
— I nie żałujesz swego kroku?...
— Mniej, niż kiedykolwiek myślałam!...
— Najlepszy więc dowód, że zbyteczne są moje objaśnenia, Bóg jednakże świadkiem, że pragnęłabym uczynić cię szczęśliwą.
— Mnie?...
— Tak, ciebie, niewdzięczną, która mnie oskarżałaś... Dziś jednakże poznałaś inne rozkosze, lepiej znasz swe upodobanie, swe powołanie, zrzekam się węc...
— Racz mnie Najjaśniejsza Pani, objaśnić jakimś szczegółem.
— O, rzecz prosta!... pragnęłam zabrać cię do dworu.
— O!..., — zawołała Andrea z wyrazem goryczy — ja miałabym powrócić do dworu!... Ależ, nie, nie, Najjaśniejsza Pani, nie powrócę, choć mi niewymownie przykro, że nieposłuszną jestem Waszej Królewskiej Mości.
Królowa drgnęła, serce jej odczuło ból niezmierny; ona ulegnie, ona — możny kolos przy atomie granitu.
— Odmawiasz pani?... — zapytała szeptem, a chcąc ukryć swe pomieszanie, rękoma zasłoniła twarz.
Andrea, myśląc, że królowa wyczerpana jest i urażona, uklękła przed nią, chcąc tym dowodem szacunku złagodzić ranę, zadaną jej dumą.
— Cóżby Najjaśniejsza Pani miała na dworze ze mnie, smutnej, biednej ofiary uprzedzeń, od której każdy ucieka, która nie potrafiła obudzić w kobietach zwyczajnego niepokoju rywalizacji, w mężczyznach zaś zwyczajnej sympatji, wynikającej choćby z różnicy płci. O, pani moja i władczyni!... pozostaw biedną zakonnicę... jeszcze nawet Bóg jej nie przyjął, gdyż zbyt wiele ma wad, a wszakże Bóg przyjmuje kaleki fizyczne i moralne....