Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/542

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Więc cóż zrobisz?
— Ty mi to wskażesz! Jak; sądzisz, co myśli pan de Rohan?
— Że jesteś jego metresą.
— Jesteś okrutny, Olivierze! Jak sądzisz, co myślą jubilerzy?
— Myślą, że skoro królowa nie jest w stanie zapłacie, zapłaci za nią pan de Rohan.
— Jak sądzisz, co myśli ogół o sprawie naszyjnika?
— Myśli, że naszyjnik znajduje się u ciebie; że go chowasz aż do czasu, kiedy będzie zapłacony czy to przez kardynała, czy też przez króla, który będzie chciał uniknąć skandalu.
— Dobrze; a teraz, ty, Charny, odpowiedz szczerze: co myślisz o scenach, które widziałeś w parku wersalskim?
— Myślę, że powinnaś mi, Najjaśniejsza Pani, dać dowody swej niewinności — odparł stanowczy szlachcic.
— Książę Ludwik, kardynał de Rohan, wielki jałmużnik Francji! — rozległ się głos na korytarzu.
— Stanie się zadość twemu życzeniu rzekła królowa.
— Przyjmiesz go?
— Chciałam posłać po niego. Wejdź do mego buduaru i drzwi tylko przymknij, abyś mógł słyszeć... Prędko, oto już kardynał.
Przy tych słowach popchnęła pana de Charny do swego pokoju, przymknęła drzwi, i kazała wejść kardynałowi.
Pan de Rohan ukazał się na progu.
Za nim widać było śliczną świtę, której ubrania błyszczały tak samo, jak szaty kardynała.
Pomiędzy tą świtą znajdowali się też Bochner i Bossange, lecz niezbyt dobrze czuli się oni w tych galowych strojach.
Królowa podeszła do kardynała siląc się na uśmiech, lecz ten wkrótce zamarł na jej wargach.
Ludwik de Rohan był poważny, nawet smutny Królowa wskazała mu taburet, lecz kardynał nie usiadł.
— Najjaśniejsza Pani — rzekł, kłaniając się i drżąc cały — miałem kilka ważnych rzeczy do doniesienia, lecz Najjaśniejsza Pani widocznie mnie unika.
— Ja, unikam pana?.. ależ bynajmnie, chciałam nawet posłać po niego.