Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/488

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jak pan powiedział? — zapytała Marja Antonina, odwracając się szybko i rzucając mu ogniste spojrzenie.
— A jednakże nie mogę opowiedzieć, com widział — mówił dalej Charny.
Królowa wstała.
— Panie — rzekła z powagą — wczesna godzina nie pozwala mi przypuszczać, żeś pan pijany, choć zachowanie się pańskie nie licuje z dobrem urodzeniem.
Sądziła, że lekceważące te słowa zbiją go z tropu, lecz on, niewzruszony, mówił:
— Czem właściwie jest królowa? Kobietą. A ja czem jestem? Mężczyzną, zarówno jak i poddanym. Pani, gniewa mnie to, co jej muszę powiedzieć. Zdaje mi się, że dowiodłem z jakim jestem szacunkiem dla dostojności królewskiej, obawiam się nawet, że dowiodłem, iż żywiłem miłość bezcelową dla królowej. Wybieraj pani więc i powiedz, czy mam zarzucać niesprawiedliwość i sromotę królowej, czy też kobiecie?...
— Panie de Charny — zawołała blednąc Marja-Antonina — jeżeli pan mego domu nie opuścisz, każę pana przez straż wyrzucić.
— Nim pani to uczyni, powiem, dlaczego jesteś pani niegodna królowej i kobietą bez czci — zawołał rozwścieczony de Charny. — Od trzech dni widuję panią co noc w parku!...
Charny myślał, że królowa podskoczy z gniewu, ona zaś doszła do niego, dumnie podniosła głowę i wziąwszy go za rękę, rzekła:
— Panie de Charny, przykro mi niewymownie, że widzę pana w takim stanie; oczy pańskie błyszczą złowrogo, ręce drżą, blady pan jesteś... Cierpisz pan, może przywołać kogo?
— Widziałem panią, widziałem! — wołał, widziałem, jak pani dała róże jakiemuś mężczyźnie, jak on ręce pani całował i jakeś pani weszła z nim do sali łazienek Apolina.
Królowa ręką przetarła czoło, jakby dla przekonania się, że nie śpi i rzekła:
— Siadaj pan; upadniesz, jeżeli cię nie podtrzymam; siadaj... proszę!
Charny istotnie upadł na fotel, królowa obok niego