Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/486

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

znał, gdzie się znajduje i dlaczego; przypomniał sobie wszystko.
Warta znikła, zaległa zupełna cisza; zegar, wydzwaniający drugą godzinę, oznajmił mu, że omdlenie musiało trwać długo.
Nic dziwnego, że nikt nie pozostał... wszak mieli dość czasu do ucieczki. Charny, przechyliwszy się przez mur, ujrzał ślady kopyt końskich. Te ślady i kilka połamanych gałęzi około furtki łazienek, stanowiły dla Charny‘ego dostateczny dowód.
Szał nie opuszczał go w ciągu nocy, a i ranek niewiele spokoju mu przyniósł. Jak trup blady, postarzały o lat dziesięć, przywołał swego lokaja i kazał ubrać się, jak bogaty człowiek ze stanu trzeciego — w czarny aksamitny kostjum.
Przygnębiony i milczący, skierował się do pałacu; gdy doszedł tam, biła dziesiąta.
Królowa wychodziła właśnie z kaplicy, gdzie zwykle bywała na mszy. Przechodząc, odbierała ze wszech stron uniżone pokłony.
Charny zauważył, że niektóre damy, czerwieniły się i gniewu, widząc piękność królowej.
Była rzeczywiście piękna z włosami zaczesanemi na skroniach; rysy miała bardzo delikatne, usta uśmiechnięte, oczy — miały zmęczony nieco wyraz, lecz świeciły słodkim blaskiem.
Nagle spostrzegła zdała stojącego pana de Charny. Zarumieniła się ze zdziwienia.
Charny nie pochylił głowy, lecz śmiało patrzył na królowę, która w jego wzroku nowe wyczytała nieszczęście. Poszła naprzeciw niego.
— Sądziłam, żeś pan w swych dobrach, panie de Charny.
— Powróciłem już, Najjaśniejsza Pani — odparł krótko, prawie niegrzecznie.
Zdziwiona, spojrzała na niego; odczuła ton jego mowy. Po zamianie kilku spojrzeń i tych słów nieprzychylnych, zwróciła się w stronę dam.
— Dzień dobry, hrabino — rzekła przyjaźnie do hrabiny de la Motte.
Ta ukłoniła się po przyjacielsku. Charny drgnął, patrzył uważniej. Joanna, niespokojna, odwróciła głowę. Charny