Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/435

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wem. Ludwik XVI nie lubił patrzeć ludziom w oczy: był zbyt skromny, pióro w ręku dodawało mu pewności siebie i zręczności. Podczas gdy król był zajęty rysowaniem, mówca wyłuszczyć mógł wszystkie swe argumenty; król od czasu do czasu przelotnem spojrzeniem odbierał mówiącemu trochę ognia, tyle właśnie, aby nie zapomnieć o człowieku przy obronie idei.
Gdy Ludwik mówił sam, rysowanie odbierało jego mowie pretensjonalność, nie potrzebował uciekać się do giestów; mógł roznamiętniać się lub przestać, kiedy chciał, gdyż kreska na papierze zastępowała w razie potrzeby zapały krasomówcze. Król więc, jak zwykle, zaczął rysować, a ministrowie odczytywali projekty i noty dyplomatyczne. Król nie przyrywał im czynności, nie znał się na tych sprawach, lecz podniósł głowę, gdy przyszła kolej na bieżące rachunki.
Pan de Colonne otworzył memorjał, odnoszący się do pożyczki, projektowanej na rok przyszły.
Król rysował z zapałem.
— Ciągle pożyczać — rzekł — nie wiedząc, jak się odda, to jest wielkie zadanie, panie de Colonne!
— Najjaśniejszy Panie — odparł pan de Colonne — pożyczka jest-to rów w rzece, wykopany dla odprowadzenia wody: tu znika, aby tam tem obficiej wytrysnąć; ilość jej podwaja się dzięki podziemnym przypływom... Zamiast pytać, jak oddamy, pytać należałoby: czy znajdziemy wierzycieli. W tem właśnie leży zadanie, o którem Wasza Królewska Mość mówi.
Plan pana de Colonne uzyskał aprobatę kolegów.
Król, westchnąwszy, podpisał.
— Teraz — rzekł pan de Colonne, śmiejąc się — skoro już mamy pieniądze, możemy wydawać.
Król rzucił dziwne spojrzenie ministrowi, a rysunek zamienił się w czarną plamę.
Pan de Colonne przedstawił etat, złożony z pensyj, gratyfikacyj, zachęceń, datków i żołdów.
Praca była krótka i jasna. Król oczyma przebiegł stronice i zatrzymał się przy ogólnej sumie.
— Miljon sto tycięcy funtów! Skądże się tyle wzięło?
Przy tych słowach odłożył pióro.
— Czytaj, Najjaśniejszy Panie, czytaj i zechciej zau-