Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/397

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Doktór Louis umiejętnie unikał wszystkiego, coby mogło pogorszyć stan pacjenta, a jednak, zdecydowany na krok stanowczy, nie cofał się przed próbą, która mogła go zabić. Co prawda mogła go i uleczyć. Królowa w ubraniu porannem, uczesana elegancko, przebiegła szybko korytarz, prowadzący do pokoju pana de Charny.
Doktór zalecił jej, aby bez wahania, bez ociągania, ukazała się odważnie, dla wywołania wrażenia gwałtownego.
Pociągnęła tak szybko klamkę od pierwszego pokoju, że osoba, pochylona u drzwi pokoju Charny‘ego, kobieta, owinięta płaszczem, miała zaledwie czas wyprostować się i przybrać postawę spokojną, pomimo że twarz jej i drżące ręce zdradzały pomieszanie.
— Andrea! — zawołała królowa zadziwiona. — Ty tutaj?.
— Tak, ja! — odpowiedziała blada i drżąca Andrea — ja, Wasza Królewska Mość. Ale przecież i Wasza Królewska Mość tu się znajduje?
— O! o! znowu gmatwanina — mruknął do siebie doktór.
— Szukałam cię wszędzie — rzekła królowa — gdzie byłaś?
Słowa te wymówiła, bez zwykłej dobroci. Było w nich coś, jak chęć badania, jak podejrzenie.
Andrea zlękła się; bała się przedewszystkiem, aby nie odgadnięto jej miłości, tego uczucia tak strasznego dla niej samej. Pomimo całej dumy, postanowiła skłamać po raz drugi.
— Jestem tu, jak pani widzi.
— Widzę, lecz poco?
— Pani — odrzekła Andrea — powiedziano mi, że Wasza Królewska Mość kazała mnie szukać, więc przyszłam.
Królowa nie dowierzała jeszcze.
— Jakim sposobem odgadłaś, że tu właśnie przyjdę?
— Bardzo łatwo. Doktór Louis był u Waszej Królewskiej Mości, następnie widziano państwa w apartamentach, które prowadzą do tego pawilonu.
— Trafnie odgadłaś — odparła królowa, niezupełnie przekonana, ale znacznie łagodniej — doskonale odgadłaś!
Andrea zdobyła się jeszcze na odwagę.
— Pani — rzekła z uśmiechem — jeżeli Wasza Kró-