Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/378

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Wybacz, admirale — odrzekł oficer, pokazując skrwawioną koszulę — lecz sądziłem...
— Dobrze, dobrze — przerwał doktór, trzymając za puls chorego — czyż będziemy się spierali o powód choroby? Widzimy, co jest, i starajmy się uzdrowić, jeśli to możebne.
Admirał lubił mowę stanowczą, przyzwyczaił do tego swoich chirurgów okrętowych.
— Czy rana bardzo niebezpieczna? — zapytał, starając się pokryć wzruszenie.
— Tyle co zadraśnięcie brzytwą podbródka.
— To dobrze. Podziękujcie, panowie, królowi. Olivierze kochany, odwiedzę cię niezadługo.
Olivier podziękował wzrokiem, rad, że nareszcie sam (tylko z doktorem zostanie, powierzony staraniom rozumnego człowieka.
Doktór po ułożeniu Oliviera w wygodnem łóżku, odprawił wszystkich.
Olivier zasnął, dziękując niebu, że w tak ważnych okolicznościach nie zdradził się niczem. Po śnie spokojnym nastąpiła silna gorączka, po której albo bardzo prędko przychodzi się do zdrowia, albo też następuje śmierć.
Olivier miał głowę nabitą zajściem z Filipem, sceną z królową, z królem, i tak mu się to wszystko pomieszało, zaczął bredzić. W kilka godzin wygadywał już głośno wszystko, co miał na sercu; słychać go było nawet w galerji, gdzie warta stała, co zmiarkowawszy, doktór zawołał służącego i kazał mu wziąć Oliviera na ręce. Olivier zaczął bronić się i narzekać.
— Zarzuć mu kołdrę na głowę.
— Co z nim robić? — rzekł lokaj. — Ciężki jest i broni się. Zawołam do pomocy kogo ze straży.
— Czyś zmokła kura czy co? że się boisz chorego! — zawołał stary lekarz. Jeżeli za ciężki na twoje siły, zatem niezdatny jesteś na służącego dla mnie. Powrócisz do Owernji...
Groźba poskutkowała. Charny krzyczał, wił się, bredził, wywijał rękoma, a pomimo to owerniak porwał go jak piórko i przeniósł, wobec zdziwionej straży przybocznej.
Oficerowie wypytywali doktora Louis.