Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/320

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bić. Ale zwłoka przynosi stratę. W interesie takiej wartości, cyfry powiększają się mimowoli. Piąty procent od półtora miljona wynosi siedemdziesiąt pięć tysięcy liwrów, a taki procent, to ruina dla kupców. Możemy jedynie przyjąć dziesięć procent.
— Toby znaczyło, podług rachyby waszej, sto pięćdziesiąt tysięcy liwrów?...
— Tak, ekscelencjo.
— Przypuśćmy, że sprzedaliście naszyjnik za miljon sześćset tysięcy liwrów i rozdzielacie tę sumę na trzy raty w ciągu roku. Czy się zgadzacie, panowie?...
— Tracimy pięćdziesiąt tysięcy liwrów na tym interesie.
— Nie wierzę w to. Jeżeliby jutro rano dano wam półtora miljona liwrów, bylibyście w kłopocie, co z niemi zrobić, jubiler nie nabywa ziemi za taką sumę.
— Jest nas dwóch, ekscelencjo...
— Wiem o tem, jednak daleko by panom dogodnie] było dostać co cztery miesiące pięćset tysięcy liwrów, to znaczy, dwieście pięćdziesiąt tysięcy na każdego.
— Wasza eminencja zapomina, że djamenty nie są własnością naszą jedynie. O!... gdyby do nas należały, dosyć bylibyśmy bogaci, aby się nie troszczyć o wypłatę i umieszczenie kapitałów!...
— Do kogóż zatem należą?....
— Do kilkunastu wierzycieli. Skupowaliśmy je osobno, w Hamburgu, w Neapolu, w Anglji, w Buenos Ayres, a nawet w Moskwie.
Książę de Rohan przerwał gadaninę Bochnera.
— Z tem wszystkiem — powiedział — nie widziałem jeszcze naszyjnika.
— Oto jest, eminencjo.
— Zachwycający! — wykrzyknął kardynał, dotykając z lubością djamentów, które spoczywały na szyi królowej, a palce jego odczuwały sympatycznie drżenie rozkoszne.
— Więc targ skończony? — powiedział.
— Skończony eminencjo.
Książę de Rohan chciał wyjść.
Bochner go zatrzymał.
— Wasza eminencja raczy mnie objaśnić, jak będzie z wypłatą — zapytał.
— Bardzo chętnie.
— Czy mam się udać do intendenta?