Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/308

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mówiłam publicznie. Zanadto mnie chwalono, abym tego żałowała.
— O!... pani — powiedział Bochner — jeżeli lud uważał za wzniosłe, że Wasza Królewska Mość przekłada okręt nad naszyjnik, to szlachta, która tak samo jest patrjotyczną, nie zdziwiłaby się, gdyby królowa Francji kupiła naszyjnik, kupiwszy wpierw okręt.
— Nie mówmy więcej o tem — rzekła Marja Antonina, rzuciwszy ostatnie spojrzenie na klejnoty.
Joanna westchnęła.
— Wzdychasz, hrabino!... Gdybyś była na mojem miejscu, tak samobyś postąpiła.
— Nie wiem — szepnęła Joanna.
— Czy się już napatrzyłaś do syta?... — rzekła królowa.
— Patrzyłabym bez końca, Najjaśniejsza Pani.
— Pozwólcie, panowie, nacieszyć się tej ciekawskiej. Djamentom to nic nie zaszkodzi, zawsze, niestety, warte będą półtora miljona.
Słowa te dały do myślenia hrabinie. Królowa żałuje, więc pragnie mieć, więc pragnęła zawsze posiadać naszyjnik, pomimo, że się go wyrzekła.
Tak rozumowała Joanna i odezwała się:
— Półtora miljona, Najjaśniejsza Pani, na szyi twojej, przyprawiałoby o zazdrość śmiertelną kobiety wszystkie, gdyby nawet bogate były, jak Kleopatra, lub piękne jak Venus.
I, wyjąwszy szybko z pudełka naszyjnik, zapięła go zręcznie i niespodzianie na śnieżnej białości szyi Marji Antoniny, tak, że ta znalazła się w mgnieniu oka oblana [blaskiem fosforycznym brylantów.
Marja Antonina zbliżyła się do lustra.
Szyjka jej szczupła, jak u Joanny Grey, ta szyjka cudowna, jak kielich lilji i, jak ten kwiat Wirgiljuszowy, przeznaczona spaść pod żelazem, wznosiła się, otoczona lokami złocistemi z pośród fali brylantowej.
Następnie, opanowana grozą jakąś nieznaną, chciała zrzucić naszyjnik z ramion.
— Dosyć!... — zawołała — dosyć tego!...
— Spoczywał na szyi Waszej Królewskiej Mości — wykrzyknął Bochner — nie może należeć już do nikogo!...
— Niepodobna — odparła królowa stanowczo. — Mo-