Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Hrabia de Haga zmarszczył brwi.
— No! — powiedział — czyż nie na wojnie mnie zastrzelą?
— Nie, Najjaśniejszy Panie.
— Gdzież więc mnie spotka wypadek?
— Na balu, Najjaśniejszy Panie.
Król się zamyślił. Cagliostro, który mówił stojąc, padł na krzesło i ukrył twarz w dłonie. Otaczający proroka i króla pobledli śmiertelnie. Condorcet zbliżył się do szklanki z wodą, z której wieszcz wyczytał złowrogą wróżbę, podniósł ją do światła i badał starannie tajemniczą zawartość. Badał kryształ i wodę, chciał dojść przyczyny, bo zdawało mu się, że to tylko wyliczenie czysto fizyczne. Nie musiał atoli znaleźć rozwiązania zagadki, bo postawił szklankę i zwrócił się do Cagliostra:
— Otóż i ja proszę szanownego proroka, aby zapytał o mnie zwierciadła magicznego. Niestety, nie jestem panem możnym — dodał — nie dowodzę armją, a moje ciche życie nie należy do miljonów poddanych.
— Pan — rzekł hrabia de Haga — panujesz w imię nauki, a życie twoje należy nie do jednego narodu, lecz do całej ludzkości.
— Dziękuję, panie hrabio, ale może pan Cagliostro nie podziela tego zdania?
Cagliostro podniósł głowę, jak rumak ostrogą ukłuty.
— Tak jest, markizie — zaczął, wpadając w podrażnienie nerwowe, które w starożytności przypisanoby nawiedzeniu przez bogów. — Tak jest, jesteś panem możnym i wielkim w królestwie nauki. Patrz mi pan prosto w oczy; czy żądasz również na serjo, abym ci przyszłość odsłonił?
— Pragnę tego, panie hrabio, i na honor, zupełnie na serjo.
— Dobrze, margrabio — odrzekł Cagliostro głosem głuchym i przymykając oczy — umrzesz od trucizny, którą nosisz w pierścieniu. Umrzesz...
— A gdybym ją wyrzucił? — przerwał Condorcet.
— Wyrzuć pan zatem...
— O! markizie! — zawołała pani Dubarry — na miłość Boską, wyrzuć tę obrzydliwą truciznę; pozbądź się jej, aby zawstydzić tego złowróżbnego ptaka, który nas wszyst-