Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ambasada, jak już powiedziałem, jest opróżnienia?
— No tak.
— Pozostał tylko przy niej naczelnik kancelarji, poczciwy francuz, kiepsko mówiący po portugalsku.
— Cóż stąd? — przerwał Beausire.
— Otóż my, panowie! przedstawimy się temu poczciwcowi, przybrawszy wszelkie pozory poselstwa.
— Pozory też coś warte — zauważył Beausire — lecz papiery legitymacyjne najwięcej.
— Będą i papiery — lakonicznie odparł don Manoël.
— Ależ to niepodobna zaprzeczyć, że don Manoëel jest człowiekiem genjalnym — rzekł Beausire.
— Pozorami i papierami przekonawszy sekretarza o prawdziwości poselstwa, zainstalujemy się w ambasadzie.
— Ho! ho! to bardzo śmiała sztuka — przerwał Beausire.
— To już konieczne — kończył portugalczyk.
— A nawet bardzo proste — potwierdzili inni.
— Ale naczelnik? — sprzeciwiał się Beausire.
— Już mówiłem, że go przekonamy.
— A gdyby nie był zbyt łatwowierny, na dziesięć minut przedtem, nim wątpić zacznie, dostanie dymisję. Sądzę, iż ambasador ma prawo zmienić naczelnika kancelarji?
— Niezawodnie.
— Zatem jesteśmy panami ambasady, a pierwszą naszą czynnością będzie złożyć wizytę panom Bochner i Bossange.
— Nie, wcale nie — żywo przerwał mu Beausire — zdaje się, że nie wiesz pan jeszcze o punkcie głównym, który ja znam jak się należy, ja, który bywam na dworach. Ceremonja przybycia ambasadora nie może się obyć przedewszystkiem bez posłuchania u króla, i w tem, na honor, jest całe niebezpieczeństwo. Sławny ów Riza-Bey, który otrzymał posłuchanie u Ludwika XIV, jako ambasador Szacha perskiego, i miał odwagę ofiarować jego arcychrześcijańskiej Królewskiej Mości turkusy wartości trzydziestu franków, Riza-Bey, mówię, był bardzo mocny w języku perskim, i djabli wiedzą, czy znalazłby się uczony we Francji, który byłby w stanie dowieść mu, że nie pochodzi z Ispahanu. Lecz my bylibyśmy poznani odrazu. Powiedzianoby nam natychmiast, że mó-