Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/713

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nieuważnemu przechodniowi mogli oni wydać się obcymi jedni drugim, lecz spostrzegacz baczny łatwo poznawał, że znać się muszą, ponieważ każdy przybywający zamieniał szybki znak porozumienia z tymi, którzy go poprzedzili. Porozpraszali się w tłumie, zginęli jak prości widzowie i nikt nie zwrócił uwagi na ów przybytek ludzi, wmieszanych do zwyczajnych gości Galileusza.

Koniec tomu szóstego.