Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/565

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Będę się starał, pani, rzekł Petrus siadając przed płótnem, i jeśli zdołam, uwolnię panią od siebie za jednem posiedzeniem.
— Uwolnić mnie od siebie, panie? odezwała się Regino. Ten wyraz nie zdziwiłby mnie, gdyby powiedzianym był do mojej ciotki margrabiny de la Tournelle, ale do mnie, jest niesprawiedliwy... chciałam nawet powiedzieć, dodała z westchnieniem, chciałam powiedzieć, okrutny!
— Wybacz pani, rzekł Petrus. Potem, nie mogąc powstrzymać gestu, ani słowa podniósł rękę do piersi rzekł: Cierpię!
— Pan cierpisz? odparła Regina z dziwnym uśmiechem, jak gdyby powiedzieć chciała: „Nic dziwnego, ja także cierpię.“
— Panie Petrusie, zawołała Pszczółka, powiem panu jednę rzecz, która ci wielką sprawi przyjemność.
— Słucham, odrzekł Petrus, chwytając w lot roztargnienie, jakie miał mu sprawić szczebiot dziecka.
— Otóż, wczoraj, kiedy Regina była za miastem, ojciec mój przyszedł z panem Rappt zobaczyć portret mojej siostry i był z niego bardzo zadowolony.
— Dziękuję panu generałowi za jego pobłażliwość, rzekł Petrus.
— Powinienbyś pan raczej podziękować panu Rappt, niż memu ojcu, zauważyła Pszczółka, jemu bowiem, który z niczego nigdy nie jest zadowolony, portret ten bardzo się podobał.
Petrus nic nie odpowiedział, wydobył chustkę i obtarł czoło. Na to nienawistne nazwisko, wymówione po dwakroć, całe oburzenie nurtujące w nim od czterdziestu ośmiu godzin, a na chwilę uśmierzone, zaczęło znowu zrywać się jak burza.
Regina widziała to i zrozumiała instynktem, że słowa dziewczynki stały się tego powodem.
— Pszczółko, rzekła, pić mi się chce; bądź łaskawa, kaź mi przynieść szklankę wody.
Dziewczynka pragnąc usłużyć siostrze, wyskoczyła z salonu.
Ale ponieważ milczenie było rzeczą najbardziej kłopotliwą w usposobieniu umysłu, w jakiem znajdowali się oboje, przeto Regina chcąc je przerwać zaczęła, sama nie bardzo wiedząc co mówi: