Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— O! zachowaj go, mój drogi aniołku! rzekł Salvator. Sekret! ty wiesz moje pod tym względem zdanie: to arka święta, rzecz nietykalna. I zwracając się do Jana Roberta: Służę panu za chwilę, rzekł. Czy pan znasz Neapol?
— Nie, ale mam nadzieję poznać go za dwa lub trzy lata.
— A więc, popatrz pan na ten pokój jadalny, jest to dokładne przypomnienie domu poety w Pompei, a jak pan obejrzysz, to pogadaj z Rolandem.
I to mówiąc, Salvator udał się z Fragolą do drugiego pokoju i drzwi zamknął za sobą.

X.
Pogadanka poety z psem.

Pozostawszy sam, Jan Robert wziął świecę i przybliżył ją do ścian pokoju, a tymczasem Roland z westchnieniem zadowolenia, zabierał się położyć na dywaniku rozłożonym w poprzek drzwi, za któremi znikł młodzieniec z dziewicą, który to dywanik zdawał się być jego zwyczajnem łożem.
Przez kilka chwil Jan Robert daremnie wodził światło pod ścianą, nie widział nic, oczy jego patrzały jakoby wewnątrz, wspomnienia przechodziły między nim i tem co miał przed sobą.
Co oczy jego widziały, to, w tej odległej okolicy na szczycie tych ciemnych schodów, piękną dziewicę, zwieszoną ze świecą w ręku; to długie włosy jej o złocistym połysku, piękne oczy modre odbijające niebo, choć tego nieba tam nie było; to skórę jej przejrzystą, cienką jak listek róży, to całe ciało jej giętkie jak szarfa, na którem widocznie zaciężyła była kiedyś gorączkowa ręka choroby, lub zlodowaciała dłoń nieszczęścia, to słowem całe to zjawisko Fragoli, niemniej dziwne jak Salvatora, z których jedno zdawało się uzupełniać drugie i tworzyło w oczach poety sen jakiś jawny i ożywiony.
Wszystko wydawało mu się dziwnem, aż do tej karminowej plamki pod okiem, dla której to zapewne sam Salvator nazwał ją Fragola, albo zdrobniale Fragoletta.
Przytem, to imię Regina, wymówione przez dziewicę, nasunęło poecie wspomnienie arystokratyczne, nie mogące mieć żadnego związku z istotami niskiej kondycji, z któ-