Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/494

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W tej chwili zbliżył się posłaniec ze łzami w oczach i obiecał chorej lalki, cacka, sukienki, perły na naszyjnik, ale wszystko to było napróżno. Możnaby mniemać, że Róża jest głuchą: nie poruszała się, tak, że biedny chłopiec, daremnie usiłowawszy na wszystkie sposoby dać jej poznać swój głos, z sercem ściśnionem odszedł w zakąt izby, ojciec niewięcej bolałby nad zwłokami córki.
Mały Babolin był także bardzo zafrasowany i opowiadał Róży wszystkie śmieszne historyjki, jakie miał zwyczaj jej opowiadać, ale ona milczała, nieczuła na jego słowa, pocałunki i prośby.
Czas jednak upływał, a dziewczynka nie brała lekarstwa. Co robić? Wszyscy próbowali i wszystkim się nie udało. Wtedy z kolei księżniczka usiadła w głowach łóżka, ujęła głowę dziewczynki i całowała ją czule, a kiedy powiadam „księżniczka,“ to mylę się: należy powiedzieć czarodziejka, bo dziewczynka, która miała oczy zamknięte całe rano, otworzyła je nagle i zawołała radośnie:
— O! ciebie poznaję, ty jesteś nimfa Carita!
Oczy wszystkich obecnych zaszły łzami, ale rozumie się, łzami szczęścia: dziewczynka wymówiła pierwsze wyrazy przytomne dopiero od wczoraj. Każdy chciał się rzucić i ucałować Różę, ale lekarz wyciągnął ręce nie wymawiając ani słowa, z obawy, ażeby głos ludzki nie zagasił od razu tej iskierki rozumu, którą roztlił w niej głos, boży.
— Tak, kochanie, rzekła bardzo cicho i bardzo wolno księżniczka, tak, to ja.
— Carita, Carita, powtarzała dziewczynka takim akcentem, że to piękne imię, które we wszystkich ustach było tylko imieniem piękniejszem niż inne, w jej ustach brzmiało jak święty kantyk, jak pieśń miła.
— Czy kochasz mnie bardzo, Różyczko? zapytała księżniczka.
— O! bardzo! nimfo, odpowiedziało dziecię.
— Więc wysłuchasz dobrze wszystkiego, co ci mam powiedzieć?
— Słucham.
— Otóż, wypij to, rzekła nimfa, podając dziewczynce łyżeczkę napoju, kórą lekarz podsunął jej z tyłu.
Chora, nie odpowiadając, otworzyła usta, i Carita wlała, jej łyżeczkę zbawiennego napoju.