w tawernie Yaughana szynkarza, do którego pierwszy grabarz posyła drugiego po szklankę napitku. Chcesz pisać poezje, pokochaj się w kobiecie i biegaj po polach. Chcesz pisać dramaty? bywaj w towarzystwach do północy, studjuj Moliera i Szekspira do godziny drugiej zrana, spij potem sześć godzin, zlej wspomnienia swe ze studjami i pisz od dziesiątej do południa. Chcesz pisać romanse? weź Lesage’a, Waltera Scotta i Coopera, to jest, malarza obyczajów, malarza charakterów, malarza natury; badaj człowieka w jego domu: w pracowni, jeśli jest artystą; w kantorze, jeśli jest negocjantem; w gabinecie, jeśli jest ministrem, na tronie, jeśli jest królem; w warsztacie, jeśli jest szewcem; ale nie w szynku dokąd przybywa znużony, a zkąd odchodzi pijany! Na znaku to szynkowym należałoby położyć nadpis Danta „Lasciate ogni speranza!“ A przytem cóż za straszną noc wybrałeś dla swych studjów! noc karnawałową, noc, w której żaden z tych ludzi nic jest na swojem miejscu, kiedy wszyscy pozastawiali od spodni aż do sienników, by się przystroić w pretensjonalne kostjumy; noc, w której są wszystkiem, prócz sobą! Istotnie, panie obserwatorze, mówił dalej Salvator wzruszając ramionami, obserwujesz szczególnym sposobem.
— Mów pan dalej, mów dalej, powtarzał Jan Robert, słucham.
— Owóż, cóżbyś pan powiedział o człowieku, któryby poszedł badać serce ludzkie w domu warjatów? Sambyś go nazwał warjatem, nieprawdaż? A jednakże, pan sam co tu robisz o tej porze? Posłuchaj mnie, panie Janie Robercie; przypadek nas zbliżył, ruch zwyczajny rozdzieli nas; może nie zobaczymy się już nigdy... Pozwól mi udzielić sobie rady. Wydaję ci się bardzo śmiałym, nieprawda?
— Oh! bynajmniej, upewniam pana.
— Co pan powiesz, i ja także zaczynałem romans.
— Pan?
— Tak, ale nie jeden z tych, co się drukują, bądź spokojny: nie będę ci robił konkurencji; chciałem tylko powiedzieć, że i ja miałem pretensję być obserwatorem. Romanse, o poeto! tworzy społeczność, szukaj po swojej głowie, plądruj po imaginacji, susz mózg, nie znajdziesz tam w kwartał, w pół roku, w rok, niepodobnego temu, co ci przypadek, fatalność, Opatrzność, stosownie do nazwy jaką chcesz nadać wyrazowi, którego szukam, nie znajdziesz, powiadam,
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/46
Wygląd
Ta strona została przepisana.