Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/426

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a na które to ślady, ulegając duchowi metody, zdawał się nie chcieć zwracać żadnej uwagi, aż dopiero kiedy czas na nie nadejdzie. Po minucie przybył z drabiną.
— Przekonajmy się najprzód o jednej rzeczy, rzekł pan Jackal. Postawił drabinę, zestosował dwie poręcze z dwoma otworami. Dobrze! rzekł, oto już jeden dowód przekonywający. Jest rzeczą prawdopodobną, że mamy drabinę, która do tej sprawy użytą była: poręcze i otwory stosują się do siebie zupełnie.
— Ależ, zapytał Salvator, czyż wszystkie drabiny nie robią się mniej więcej na tę samą miarę?
— Ta szerszą jest niż drabiny zwyczajne. Ogrodnik ma ucznia, praktykanta, syna, nieprawdaż pani Desmarets?
— Ma dwunastoletniego chłopca.
— Otóż to! Chłopiec ten jemu pomaga, a on uczy go zapewne swego fachu; kupił więc drabinę szerszą, ażeby mógł na nią wejść razem z chłopczykiem.
— Panie, rzekł Justyn, błagam cię, powróćmy do Miny.
— Wracamy, młodzieńcze, tylko wracamy zakrętem.
— Tak, ale ten zakręt zabiera nam czas.
— Kochany panie, odpowiedział policjant, w sprawach tego rodzaju czas niewiele znaczy. Z dwóch rzeczy jedna: ten co porwał twą narzeczoną, albo wywiózł ją z Francji i jest już tak daleko, że go nie dosięgniemy, albo zamierza ukryć ją gdzieś w okolicach Paryża, a w takim razie w niespełna trzy dni będziemy wiedzieli gdzie jest.
— O! niech pana Bóg wysłucha! Ale mówiłeś pan, że masz się dowiedzieć ilu ludzi działało w tem porwaniu.
— Zajmę się też tem sprawdzeniem.
Jakoż, pan Jackal przystawił drabinę do muru, prawie o metr odległości od miejsca gdzie był pierwszy ślad;, potem wszedł na pięć czy sześć szczebli, zatrzymując się na każdym dla zobaczenia, jak daleko zagłębią się poręcze.
Poręcze nie zagłębiły się więcej nad trzy cale głęboko.
Z pośrodka drabiny pan Jackal panował nad ogrodem; spostrzegł więc na progu drzwi od sieni człowieka w kaftanie.
— Hej! przyjacielu, kto ty jesteś?
— Ogrodnik pani Desmarets.
— Pani, odezwał się pan Jackal, pójdź sprawdzić tożsamość tego człowieka i przyprowadź go tu tą samą drogą, którą my szliśmy.