Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/395

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

karmicielce rodu ludzkiego, która zwie się Indjami, podziel z Lebastardem sumę jaka ci pozostawać będzie; wierny ten człowiek nie jest bogatym, a musiał zostawić córeczkę, której miałem się zająć wychowaniem, gdybym pozostał cesarzem. Oto, mój kochany Sarranti powód, dla którego wydałem cię, dla którego cię wypędzam, dlaczego żądam aby cię odesłano do Europy, a to jaknajprędzej, rozumiesz, zdrajco? Niechże więc nie będzie nic między nami wspólnego, aż dopóki nie staniesz tam!
Cesarz podał mi rękę, którą ucałowałem.
Nazajutrz byłem w drodze.
Przybyłem do Francji. Wiedziałem, że tak jak wszyscy co powracają ze świętej Heleny, ulegnę ze strony policji ścisłym poszukiwaniom. Wiedziano, że nie posiadam majątku; sto tysięcy talarów, które wziąłem z sobą, mogłyby wzniecić podejrzenie. Przybyłem do pańskisgo brata, opowiedziałem mu wszystko. Mianował on mnie nauczycielem swoich dzieci i upoważnił bym udał się do pana, względem umieszczenia stu tysięcy talarów. Wiesz pan jakeśmy to ułożyli.
Teraz, od czterech lat jak wróciłem ze świętej Heleny, oczekuję na sposobność usłużenia cesarzowi według jego życzenia. Urządzony jest spisek, który ma wybuchnąć jutro. Nie mogę powiedzieć panu kto stoi na czele, to nie moja tajemnica, tyle tylko mogę ci wyjaśnić, że najświetniejsze imiona Cesarstwa jutro usiłować będą obalić rząd Burbonów!
Uda się nam, czy nie uda?... Jeśli się uda, nie ma się co obawiać, będziemy panami, jeżeli upadniemy, czeka nas rusztowanie Didiera. Dlatego też prosiłem pana, ażebyś wycofał te sto tysięcy talarów z rąk notarjusza, i żeby mieć, jeśli można papiery zamiast złota.
Czy obawiasz się pan skompromitowania? Mogę pana zapewnić, że to nie nastąpi. Ale jeżeli masz jaką w tym względzie obawę, to ja dziś do pana napiszę, że ważne sprawy zmuszają mnie rozstać się z tobą, a jeśli spisek upadnie, to będę się ratował jak można.
A jeśli przeciwnie, zechcesz mi pan pomagać do końca, to daj mi Jana, który jest wiernym sługą; niechaj on ma przez jutro dwa osiodłane konie i po pięćdziesiąt tysięcy talarów pod siodłami. Na całej drodze ztąd do Brest mam przyjaciół co nas ukryją; w Brest wsiądę na okręt uda-