Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/352

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ażebym do niego przybył. Ja zaś miałem odrazę do morza, więc odmówiłem. W roku 1806 odebrałem od niego drugi list, pisał mi, że stracił wszystko i że dobrze uczyniłem pozostawszy we Francji. Jedenaście lat potem nie miałem o nim wiadomości, pośrednio, ani bezpośrednio. Nareszcie w roku 1817 znowu napisał: było to trzeci raz od wyjazdu, a wyjechał przed dwudziestu dwoma laty! Odzyskał majątek, który dochodził do kilku miljonów; ożenił się i miał dwoje dzieci; oznajmił mi, że wkrótce powróci, a nie miał, pisał mi, droższego życzenia, będąc teraz panem miljonowym, jak powrót do ojczyzny i zamieszkania razem ze mną. Jakoż w czerwcu 1817 roku przybył do Paryża i odebrałem od niego bilecik, w którym zaklinał mnie, ażebym bezzwłocznie do niego pospieszył.
W przejeździe utracił żonę; był w rozpaczy, i tylko moja braterska przyjaźń mogła złagodzić jego cierpienie. Ja sam bardzo pragnąłem zobaczyć brata, dla którego mimo różnicy wieku i długą nieobecność, zachowałem czułość młodzieńczą. Zaraz więc po otrzymaniu listu, postanowiłem wyjechać i pożegnałem moich przyjaciół w Vic-Dessos.
Na te słowa mnich podniósł głowę.
— W Vic-Dessos! rzekł, pan mieszkałeś w Vic-Dessos, departamencie Ariege?
— Tam się urodziłem, odpowiedział umierający. Opuściłem to miasteczko jedynie dla wyjazdu do Paryża; o bodajem go był nigdy nie opuszczał!
Mnich zwrócił na umierającego wzrok ciekawy, nie wolny od pewnego niepokoju, ale Gerard nie zważał na to i mówił dalej:
— Po ośmiu dniach podróży przybyłem do Paryża i zastałem brata mojego Jakóba, tak zmienionego, żem go nie poznał. On, przeciwnie, poznał mnie od razu i uściskał z takiem uniesieniem, że dziś jeszcze wspomnienie to łzy mi wywołuje. Byłoby to dla mnie straszną męczarnią, gdybym miał na wieki wieków czuć na mojej twarzy jego pocałunki serdeczne.
Umierający przetarł chustką czoło potem oblane i przez kilka chwil zdawał się pogrążony we wspomnieniach.
Dominik patrzał na niego przez ten czas z wzrastającą — ciekawością: widocznem było, że chciał przemówić, zapy-