Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/265

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Karmelita mało spała, płakała całą noc. Przyjęła zimno Kamila. Takie przyjęcie wchodziło w jego plany.
Od tego dnia postanowił, aby prowadzić przykładne życie. Postępował wprost na odwrót dawnym szaleństwom i nieporządnemu trybowi, na każdym kroku dawał dowody rozsądku, do którego nikt nie sądził go zdolnym. Przyćmił blask zwykłej wesołości, i przez powściągliwość stał się poważnym i statecznym.
Można się domyślić jaki był cel Kamila.
Chciał zatrzeć w sercu Karmelity ostatnie wspomnienie o nieobecnym. Lecz jakim sposobem mógł Kamil wyrugować z pamięci Kolombana? Starał się oto okazać młodej dziewczynie równie statecznym jak przyjaciel jego, równie honorowym, a wszystko z domieszką grzeczności i niezmiernej dystynkcji.
Karmelita sądziła w niewinności swojej, że przemiana pochodziła w połowie z żalu, jaki go ogarnął po odjeździe przyjaciela, a w połowie z miłości, którą uczuwał dla niej. Miłość własna młodej dziewczyny została podnieconą tem, że młody ten człowiek, jedynie w nadziei przypodobania, zadawał gwałt swemu charakterowi, nawyknieniom, upodobaniom, oraz wybrykom wszelkiego rodzaju.
Każda młoda ośmnastoletnia dziewczyna, tak samo omylićby się mogła.
Kamil szalenie lubił przedtem operę, a teraz ani tam zajrzał. Bywał regularnie trzy razy w tydzień w ujeżdżalni, a ztamtąd przejeżdżał się po lasku: raptem zaniechał ujeżdżalni i przejażdki; miał w wyższych sferach Paryża pięciu czy sześciu przyjaciół, tak jak on amerykanów, z którymi od czasu do czasu obiadował i kolacyjki spożywał: teraz, wcale nie wychodził.
Ze dwadzieścia razy, podczas gdy był u Karmelity, dzwoniono, lub pukano do drzwi jego: za każdym razem, kreol, pomimo nalegań młodej dziewczyny, odmawiał pójść, aby zobaczyć kto puka lub dzwoni.
Na podobieństwo Karmelity, chciał żyć w odosobnieniu i zamknięciu się w samym sobie. Nakupił książek dotyczących botaniki; zupełnie nie znał tej nauki, więc prosił Karmelity, ażeby go nauczyła tego, czego ją Kolomban nauczył.
A teraz, żleby ten rzeczy pojmował, ktoby sądził, że