Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/253

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie jak na girlandę z kwiatów, z których najpiękniejszym jest ten, co najjaskrawiej błyszczy? W jakiż więc sposób młoda dziewica wyobraża sobie miłość, jeżeli nie jako ziemię obiecaną, w której będzie mogła ułożyć wieniec swych marzeń?
Życie z Kolombanem, to nauka i praca nieustanna; życie z Kamilem, to wieczna podróż pośród krainy osnutej fantazją.
Jeżeli Karmelicie przyszła ochota nauczyć się wieczorem jakiej sztuki na fortepian, o której przedtem mówiono, Kolomban mówił do niej:
— Jutro będziesz ją miała.
Lecz Kamil, prędki w zadawalaniu cudzych życzeń, tak, jak gorliwym był w zaspakajaniu swych własnych, Kamil, choćby o północy, mimo ulewy, mimo że składy muzyki zamknięte były, a ich właściciele spali, Kamil nie zważając na deszcz, ani na spóźnioną godzinę, obiegał cały Paryż, narobił hałasu u drzwi magazynu tak, iż właściciel ujęty wysoką ceną, jaką mu młody człowiek ofiarował, otwierał mimo późnej pory.
Pewnego dnia w ogrodzie Luksemburskim, Karmelita objawiła, ale to mimochodem prawie, chęć posiadania jednego lub dwóch kwiatów kasztana różowego.
— Znam ja, odpowiedział Kolomban, jednego ogrodnika, który mieszka na ulicy Zdrowia, z powrotem otrzymasz, droga Karmelito, cały bukiet tego kwiatu.
Ale Kamil zręczny jak kot, mimo sprawiedliwych uwag, jakie mu czynił Kolomban, przypominając, iż się znajduje w publicznym ogrodzie, Kamil wdrapał się na drzewo, ułamał całą gałęź kasztana różowego i zeszedł z tryumfem, nie będąc dostrzeżony przez żadnego z ogrodników.
Bo u niego była jakaś łączność między szczęściem i zuchwalstwem; wróżbiarz badając rękę Kamila, z pewnością znalazłby na niej idącą od pagórka Marsa do pięści, linję szczęścia prostą, wyraźną, bez żadnego zboczenia lub złamania.
W samej rzeczy, niepodobieństwem było być zarazem więcej lekkomyślnym i więcej szczęśliwym niż Kamil.
Takie i tym podobne fakty, które powtarzały się co chwila i przy każdej sposobności, natchnęły Karmelitę wielkiem uczuciem dla młodego człowieka, uczuciem, które płynęło tyleż z podziwu, ile z uwielbienia.