Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1985

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czy znasz to pismo? zapytał pokazując hrabiemu Rappt paczkę listów.
Hrabia wziął listy, obejrzał je i zbladł.
— Czy znasz to pismo? powtórzył pan de Lamothe-Houdan.
Hrabia Rappt zbladł jak śmierć i spuścił głowę.
— A więc, ciągnął dalej marszałek, uznajesz się za autora tych listów?
— Tak! odpowiedział głucho hrabia.
— A więc księżniczka Regina jest twoją córką? Hrabia skrył twarz w rękach, możnaby powiedzieć, że chce uniknąć piorunu, który od czasu wejścia jego do śmiertelnego pokoju ryczał mu nad głową.
— A więc, mówił dalej marszałek de Lamothe-Houdan, który, zdawało się, że nie potrafi wymówić tych słów, więc twoja córka... jest... żoną twoją?
— Przed Bogiem pozostała moją córką, panie marszałku, zawołał żywo hrabia.
— Zdrajco! nędzniku! szeptał marszałek. Nędzarz, którego wyciągnąłem z kału, którego dobrodziejstwy obsypałem, któremu uczciwie podawałem rękę przez dwadzieścia lat, wchodzi do składu mojej rodziny, jako uczciwy człowiek, a przez dwadzieścia lat okrada mnie, jak złodziej! Nędzniku! czyż żaden lęk, żadna zgryzota nigdy nie odezwały się w twem sercu! Twoja dusza jest więc zgniłem śmietniskiem, gdzie powietrze czyste nigdy nie wniknęło! Zdrajco! Złodzieju mego dobra! Zabójco mojego szczęścia! I czyż nigdy nie przyszła ci myśl, że mogę o wszystkiem się dowiedzieć i że mogę zażądać od ciebie straszliwego rachunku z twoich dwudziestoletnich kłamstw i nikczemności!
— Panie marszałku! jąkał hrabia Rappt.
— Cicho bądź, nędzniku! wyrzekł twardo pan de Lamothe-Houdan, i słuchaj mnie od początku do końca. Wszak ja nauczyłem cię trzymać pałasz?
Hrabia nic nie odpowiedział.
— Ja, czy nie ja? zapytał starzec.
— Ty, panie, odpowiedział hrabia.
— Wiesz tedy, w jaki sposób, ciągnął dalej urywanym głosem marszałek, mogę się nim posłużyć?
— Panie marszałku! przerwał hrabia.
— Cicho bądź, powiadam ci! Mogę cię więc zabić?