Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A Justyn spojrzawszy na matkę i widząc ją bladą jak śmierć, wydał okrzyk.
— Matko! matko!
Ślepa powstała i przyszła do syna z wyciągniętemi rękami; kierowała się jego głosem.
— Ty rozumiesz, prawda, mój synu? rzekła głosem stanowczym, ty rozumiesz?...
Justyn, nie odpowiadając, zaszlochał.
Mina patrzyła na tę osobliwą scenę, nic jej nie rozumiejąc.
— Co ci jest, mamo Corby? zapytała, co tobie jest, Justynie?
— Wszak ty rozumiesz, biedny mój synu; ty rozumiesz, że mogłeś zaślubić Minę ubogą i osieroconą...
— O mój Boże! zawołała Mina, zaczynając się domyślać...
— Ale rozumiesz także, iż nie możesz zaślubić Miny bogatej i zależnej od ojca...
— Matko! matko! zawołał Justyn, miej litość nademną!
— Byłaby to kradzież, mój synu! odezwała się ślepa podnosząc rękę do nieba, jak gdyby powołując się na świadectwo Boga; a jeśli powątpiewasz o tem, odwołuję się do wszystkich uczciwych ludzi jacy tu są, a są tu zacni tylko ludzie, spodziewam się.
Justyn zsunął się do kolan matki.
— A! zrozumiałeś mnie, mówiła dalej ślepa, skoro upadłeś przy mnie na kolana! Potem, rozciągając nad nim ręce, i podnosząc głowę, jak gdyby widzieć mogła niebo: — Synu mój, rzekła, błogosławię cię na boleść, tak jak cię błogosławiłam na radość; i będę, spodziewam się, twoją ukochaną matką w niedoli, jak byłabym w szczęściu.
— O! moja matko! zawołał Justyn, z tobą, z twoją pomocą, z twojem męztwem, uczynię to wszystko; ale bez ciebie, o! bez ciebie, zdaje mi się, że stałbym się człowiekiem nieuczciwym!
— Dobrze, mój synu... Podaj mi rękę, Celestyno.
Celestyna zbliżyła się.
— Odprowadź mnie do krzesła, moje dziecko, rzekła z cicha, czuję, że mi sił brakuje.
— Co to znaczy, mój Boże! co to znaczy? zapytała Mina.
— To znaczy... to znaczy, Mino, rzekł Justyn wybuchając łzami, że dopóki ojciec twój nie udzieli zezwolenia, a za-